Ryszard Terlecki Ryszard Terlecki
609
BLOG

Teraz cała Europa potrzebuje Sierpnia

Ryszard Terlecki Ryszard Terlecki Rozmaitości Obserwuj notkę 7

 

 

Sierpień 1980 roku przyniósł zwycięstwo poniżonych i pokrzywdzonych. Totalitarna władza okazała się za słaba, żeby stłumić bunt pozbawionego praw społeczeństwa. Musiała pójść na ustępstwa i tak powstała „Solidarność”. Wprawdzie komunistyczny reżim nie skapitulował i po kilkunastu miesiącach w obronie swojej władzy sięgnął po zbrodnię stanu wojennego, ale nie zniszczył rozbudzonego pragnienia wolności i ostatecznie w 1989 roku musiał przekazać zarządzanie państwem dotychczasowej opozycji (inna rzecz, że w międzyczasie wypromował tę część opozycji, która zatroszczyła się o interesy jego ludzi).

Europa w 2012 roku, tak jak Polska w 1980 roku, potrzebuje zwycięstwa wolności. Potrzebują jej narody i państwa złapane w pułapkę długów, chętnie oferowanych przez wielkie banki, stopniowo ograniczających swobodę działania rządów i parlamentów. Potrzebują jej także te kraje, które utraciły lub właśnie tracą swoją niezależność na rzecz „instytucji europejskich”, a w rzeczywistości na rzecz umacniających swoją dominację Niemiec. Potrzebują jej zwykli Europejczycy, których międzynarodowa finansjera złapała w swoje sidła w imię utrzymania pozorów dostatku i beztroskiego życia.

Kiedy jedni zarabiają coraz więcej, a inni coraz mniej, kiedy jedni w ciągu miesiąca zarabiają tyle, co inni w ciągu całego życia, to głód sprawiedliwości zaczyna przeważać nad naturalną potrzebą świętego spokoju. Wielkie długi, o których od dawna wiadomo, że nigdy nie zostaną spłacone, wirtualne budżety z równie wirtualnym deficytem, księgowe szachrajstwa możnych i bezlitosne gnębienie ubogich, kredyty bez pokrycia i oszczędności, które już dawno wyparowały – to jest ta bańka mydlana, dzięki której możliwe jest powstawanie zawrotnych fortun, ale która pryśnie przy pierwszych symptomach katastrofy. Żeby bogaci mogli zarabiać coraz więcej, biedni muszą zarabiać coraz mniej i któregoś dnia granica wytrzymałości tych drugich zostanie przekroczona.

Grecy czy Włosi na razie pozwolili powołać sobie rządy, które pilnują interesów „rynków finansowych”. Francuzi wybrali sobie prezydenta, któremu uwierzyli, że będzie bronił ich dochodów, ale on zapewne woli zapisać się do klubu miliarderów, niż przejmować kłopotami paryskiego sklepikarza, czy marsylskiego rybaka. Tylko Niemcy są zadowoleni, dopóki wierzą swoim politykom, że tym razem skutecznie podbiją Europę.

W Unii Europejskiej – w której jedyny organ pochodzący z wyborów, czyli Parlament Europejski, nie ma nic do gadania, a traktaty i umowy już dawno zastąpiło prawo kaduka, czyli dyktat mocarstw – trwa gorączkowa obrona władzy dotychczasowych elit polityki i pieniądza. Obywatele karykaturalnego molocha nie mają wyboru, mogą tylko zaciskać pasa i łudzić się, że gigantyczna piramida finansowa będzie trwać wiecznie (tzn. wciąż nowe kraje będą zasilać słabnący rynek lub pogłębiana będzie „integracja”, kosztem wyrzeczeń milionów Europejczyków).

W tej sytuacji tylko potężny wstrząs może uzdrowić chory system. Aby takim wstrząsem prędzej czy później nie stała się wojna, potrzebny jest powszechny sprzeciw mieszkańców Europy, taki jak w sierpniu 1980 roku w Polsce. Po przeszło trzydziestu latach i na znacznie większą skalę, znowu potrzebna jest Solidarność.

Ryszard Terlecki   

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości